Do nietypowego zdarzenia doszło we wtorek rano 21 czerwca, w Szkole Podstawowej w Pudliszkach.
Jak co roku w budynku starej szkoły na poddaszu zagnieździły się sokoły, a dokładnie Pustułki. Przylatują do naszej szkoły już od kilku lat. Fakt ten zaobserwowałem parę lat temu i od tego czasu, każdej wiosny w okolicach maja, wypatruję tych wspaniałych ptaków. W tym roku również nie zawiodły społeczności szkolnej i jak na zawołanie zjawiły się z chęcią przedłużenia gatunku. Niestety feralnego dnia 21 czerwca (pierwszy dzień lata) doszło do tragedii. Po przyjeździe do szkoły na podwórzu szkolnym spotkałem Panią Rufael, mieszkającą w budynku szkoły, oznajmiła mi, że trzeba będzie uratować pisklę ptaka. Pomyślałem sobie, że nic w tym nadzwyczajnego i że pewnie chodzi o jakieś pisklę jednego z ptaków śpiewających czy coś w tym stylu. Jakież było moje zdziwienie gdy pod murem szkoły zobaczyłem puchatą kulkę i to wcale nie małą. Od razu rozpoznałem, że jest to pisklę naszych corocznych gości. W takim przypadku trzeba działać szybko ponieważ nie wiadomo jak długo ptak znajduje się poza gniazdem czy nie jest poturbowany, odwodniony lub wychłodzony. Ze względu na zły stan poddasza nie było mowy o umieszczeniu pisklaka w gnieździe. Pierwszy telefon wykonałem do Pana Grzegorza Lorka, nauczyciela biologii w Liceum nr 1 w Lesznie i ornitologa, z którym wielokrotnie rozmawiałem na temat gniazdowania naszych pustułek - niestety nie odebrał. Pora (6.50 rano) również nie sprzyjała wykonywaniu telefonów do innych osób - nikt nie odbierał. Decyzja jaką mogłem podjąć była tylko jedna, zawiozę naszego pisklaka do Stacji Badawczej Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu. Tam znajdują się osoby zawodowo zajmujące się wszystkimi szponiastymi latającymi po naszym niebie. Biała szmatka, kartonik od butów i już za chwilę nasza pustułka znalazła się w samochodzie i w pierwszej w swoim życiu podróży. Zauważmy, że nie była to podróż w powietrzu tylko autem co czyni tego pisklaka wyjątkowym w świecie wszystkich szponiastych. Po drodze udało mi się skontaktować z pracownikami stacji badawczej i porozmawiać z Panem Lorkiem, po godzinie nasza pustułka znalazła się w rekach jednego z pracowników stacji. Krótkie badanie stanu naszego wypadkowicza i diagnoza, że mimo upadku z wysokości około 8 metrów, nic pisklakowi nie dolega. Pan ze stacji badawczej podziękował za przywiezienie już teraz rekowalescenta i zabrał go w bezpieczne miejsce gdzie po dwóch, trzech tygodniach i całkowitym wypierzeniu się będzie spokojnie mógł odlecieć w sobie tylko znanym kierunku (może do Pudliszek?).
Pamiętajmy, że sokoły w Polsce są ptakami chronionymi i bardzo rzadkimi, co tym bardziej podkreśla fakt, że jedna z par, za miejsce gniazdowania wybrała sobie właśnie naszą szkołę w Pudliszkach. W naturze Sokoły za miejsce gniazdowania wybierają półki skalne ale w świecie tak bardzo zurbanizowanym zdarza się, że gniazdują w budynkach, wieżach kościelnych itp.
Nasz ptasi bohater został uwieczniony na kilku zdjęciach do których obejrzenia serdecznie zapraszam.
Andrzej Żołędziowski
63-842 Pudliszki
Szkolna 20